piątek, 28 stycznia 2011

Dzień 3

Czy życie dnia codziennego może różnić się od poprzedniego.

Uważasz że każdy dzień to rutyna w szkole/pracy. Myślisz sobie "Znowu do tego kołchozu, to już mnie nudzi jedno i to samo na okrągło." A to nie jest prawda, za każdym dniem robisz coś innego, inaczej się zachowujesz, masz inny humor. W pracy masz cały czas prace przed komputerem, ciągłe rysowanie jakiś tabelek. Powoli cię to męczy, a tu pewnego dnia coś ci się dzieje z komputerem a tak dokładnie nie wiesz co. Szybko uporasz się z usterką i jak przychodzisz do domu twierdzisz że robiłeś to samo co zawsze a to nie jest prawdą. Pytają się ciebie "Jak było w pracy?" a ty odpowiadasz "Normalnie." lub "Tak jak zawsze." Jeżeli jesteś uczniem/studentem codziennie jesteś w szkole i też to uważasz za rutynę a to także nie jest prawda, ponieważ codziennie w szkole uczysz się czegoś nowego. Wiadomo że każdemu wszystko powoli się nudzi, więc trzeba posiadać jakieś zainteresowania w których możesz zagłębić kolegę z pracy/szkoły i rozmawiać na te tematy lub coś robić w tym kierunku. Wtedy będziesz chodził do szkoły/pracy z chęcią, bo będziesz wiedział że możesz wymienić się refleksjami na dany temat z osobą która wciągnąłeś do tego. Więc gdy uważasz, że życie jest rutyną zmień go, ale nie całkowicie, bo źle to na ciebie wpłynie. Traktuj życie za coś co jest ulotne jak balon który może szybko pęknąć.

środa, 26 stycznia 2011

Dzień 2

Żyj tak aby każdy kolejny dzień był lepszy od poprzedniego.

Kolejny dzień marnego życia. Myślisz że masz wszystko poukładane, twierdzisz że nauczyłeś się w życiu a tu psikus. Wiesz że nie wszystko wychodzi, uważasz się za dobrego z danej dziedziny a tak naprawdę nie jest. Ciągle twierdzisz że ci się uda, a tu cały czas ktoś rzuca znowu kłodę pod nogi. Gdy my żyjemy bierzemy udział w "walce szczurów" aby w przyszłości nie mieć takich problemów jak teraz albo pragniesz się ich całkowicie pozbyć. Nie wiesz co może się wydarzyć kolejnego dnia ale i tak planujesz co będziesz robić za 5 miesięcy. Twierdzisz przecież "Nic mi się przecież nie stanie, wiem że odżywiam się zdrowo, nie piję, nie palę, po prostu uważam na siebie." Czasami jest tak że nie wiesz co będziesz robił jutro (może przesadzam ale pojutrze), ale 25 sierpnia o 15 godz. 25 min. i 32 sek. wiesz że będziesz nad morzem wraz ze znajomymi. Gdy człowiek jest młody uważa że ma czas na naukę i cały dzień przesiaduje przed telewizorem lub komputerem. Im staje się starszy zaczyna pluć sobie w twarz "Wtedy mogłem się uczyć, przecież nie miałem nic innego do roboty, a teraz to rodzina, dzieci i praca. Nie da się tego wszystkiego pogodzić." Zaczynasz robić wszystko, korzystać w 100% z życia a nie leniuchować przed telewizorem. W ekranie komputera widzisz piękne obrazy, ale to jest tak jakbyś był nad morzem a nie poszedł na plaże lub zwiedzał byś świat za oknem samochodu nie wychodząc z niego. Zobaczyć jedną rzecz przez chwile i jechać dalej. Nie wolno tracić życia na głupoty, nie jest ono długie. Może teraz tego nie rozumiesz, twierdzisz że masz czas, ale bardzo się mylisz. Lepiej zastanów się nad swoim życiem i sprawdź czy nie trzeba go zmienić aby wykorzystać w 100%.

poniedziałek, 24 stycznia 2011

Dzień 1

Każdy chce spędzić dzień w jak najlepszy sposób. Próbuje wykorzystać go za każdym razem, żeby każdy kolejny dzień był całkowicie odmienny od wczorajszego. 

U mnie sytuacja przestawia się następująco. Dzień jak dzień można o nim zapomnieć i mieć po prostu wszystko w d.... (czterech literach), ale tak czasami bywa. Codzienna rutyna, czyli wstanie przed wschodem słońca, wypicie gorącej kawy w biegu i jeszcze ci zostaje 2 minuty na wymycie się rano. Ale czy to wystarcza? Niestety ale musi wystarczyć. Trzeba to jakoś pogodzić kilka prac w jednym momencie. Następnie w biegu na autobus zastanawiasz się czy zamknąłeś drzwi od domu, wyłączyłeś gaz po gotującej się wodzie, ale i tak ciągle biegniesz żeby zdążyć na głupi autobus bo wiesz że na ciebie nie poczeka ani chwili. W kilka minut jesteś już na przystanku patrzysz na zegarek i widzisz że już nie masz na co czekać bo autobus odjechał. Uważasz że to nie jest fer wobec ciebie ale to jest kolej rzeczy że nigdy w życiu nie będziesz miał tego czego będziesz chciał mieć. Stojąc na przystanku zastanawiasz się czy iść do szkoły jeżeli i tak wiesz że się spóźnisz na pierwszą godzinę lekcyjną. Mówisz w sobie "Dam rade, muszę stawić czoło przeciwieństwą." Idąc do szkoły myślisz czy co masz załatwić dzisiaj i jak zaplanować kolejny dzień żeby nie zmarnować bardzo cennego czasu. Więc już wiesz co będziesz robił rano: zjesz śniadanie, umyjesz się itd. Jesteś koło szkoły pierwsza godzina mija więc przypominasz sobie że nic nie masz do zjedzenia. Idziesz do sklepu kupujesz bułkę. Spędzasz 7-8 godzin w szkole mając w międzyczasie 2 sprawdziany, 1 kartkówkę i jeszcze cię zapytała nauczycielka od geografii która ma swój świat i swoje kredki (jak każdy z nas). Dostajesz ocenę (wiadomo jaką jeżeli nic się nie nauczyłeś). Twierdzisz że to jakoś przeżyjesz i się tym nie przejmujesz (i czasami to dobrze). Kończysz lekcje, wracasz do domu wszystko idzie w najlepszym porządku chcesz dotrwać wieczora ale jak zawsze musisz o czymś zapomnieć. Odebrać pranie. Mówisz sobie "Odbiorę jutro, Przecież mam chwilę czasu o 10.15." W ten sposób wali się cały plan dnia o którym tak rozmyślałeś rano. W domu masz już przygotowany obiad ale wiesz że dużo nie zjesz. Siadasz jesz, czytasz gazetę, drugim okiem spoglądasz na telewizor patrzysz co się dzieje na świecie i myśląc w głowie mówisz "Co mnie obchodzi jakiś głód w Afryce, chce wiedzieć co się dzieje wokół mnie a nie jakieś 5000 km tam ." Siadasz na komputer przeglądasz pocztę i widzisz że nauczyciel wysłał ci e-maila z pracą domową która jest na następny. Zaczynasz odrabiać, czasami idzie sprawnie odrabianie lekcji ale jakoś dzisiaj całkowicie słabo. Odkładasz książki patrzysz na zegarek a tu 23.16. Jesteś wyczerpany idziesz się wymyć, kładziesz się spać i nastawiasz sobie budzik w telefonie na 05.30 rano. Wtedy twierdzisz że się wyrobisz. A to się dopiero okaże rano.