wtorek, 11 grudnia 2012

Dzień 9

Brak chęci życia nie spowoduje tego że upadnę.

Ten czas, zbyt szybko przemija człowiek pragnie go wypełnić do końca, lecz czasami może mu coś przeszkodzić. Ostatnio jak szedłem do sklepu zauważyłem wypadek samochodowy. Takie coś pokrzyżowało życie kilku osób. Widać tam było rozlaną krew na asfalcie, oraz przechodniów którzy panikowali na to co się wydarzyło. Stwierdziłem, że nie będę się temu przyglądał, ponieważ nie miałem do tego odwagi aby spojrzeć na martwe ciało człowieka, które było podarte jak kartka papieru. Gdy wróciłem do domu zaczynałem się zastanawiać na własnym sensem życia, i rozmyślałem nad tym czy dobrze zrobiłem z rozstaniem się z NIĄ, przecież mogła się jeszcze zmienić, mogłem jej jeszcze dać szanse na to aby zmieniła swoje zachowaniej. Nie chce też niszczyć dzieciństwa moim kochanym szkrabką. Nie będą miały matki przy sobie tylko raz na tydzień tak jak to sąd zdecydował. Siedząc tak stwierdziłem, że już tamto jest za mną i nigdy nie powrócę do tamtego stanu rzeczy. Po prostu aż niedobrze mi się robi na samą myśl o NIEJ, jak niszczyła nasze domowe ognisko. Najważniejsze jest dla mnie dobro dzieci. Widać po nich że lepiej się zaczeły czuć jak nie ma przy nich NIEJ która nie pozwalała im na nic, pragneła własnego dobra. Była samolubna i wykorzystywała naszą miłość.  Z jednej strony widać, że jest dobrze ale czy na pewno?  


poniedziałek, 10 grudnia 2012

Dzień 8

Niemoc życia, którego nie da się ogarnąć w głowie.

Myślałem, że to nie będzie trwać tak długo, a jednak. Czas mnie powoli zabija i otaczające mnie środowisko, społeczność. Czasami nie można wytrzymać z pewnymi sytuacjami które pojawiają się w niedogodnym dla nas czasie. Jak to ja mogę najprościej napisać ... może powiem tam że NIENAWIDZĘ JEJ!!! ONA NISZCZY MÓJ ŚWIAT!!! Czuję jak by ona niszczyła mnie od wewnątrz wyżerała moje wnętrzności i mnie chciała unicestwić, lecz jej się nie udało. Tak dokładnie chodzi o moja "partnerkę" życiową, z którą nie wytrzymaliśmy zbyt długo trwało to jedynie jakieś 6 lat ale to nie było to co ja myślałem. Teraz przejrzałem na oczy i wszystko dokładnie widzę, że to była w dużej mierze jej wina, że ona mnie chciała wyzyskiwać i zniszczyć psychicznie. Nie dałem jej się. Jestem z siebie dumny, że ta psychopatka zostawiła mnie i moją rodzinę w spokoju. Nareszcie czuję się wolny od wszystkiego. Jestem wolnym człowiekiem niezależnym od nikogo i niczego, człowiekiem który teraz może realizować swoje marzenia i spełniać się we wszystkich aspektach życia. Dobrze mi z tym ale ... no właśnie jest jakieś ale. To jest coś co nie pozwala mi spokojnie spać to co mnie gdzieś trzyma. Z tego nie da się tak szybko wyjść i powiedzieć "Ze mną wszystko OK". To nie jest takie proste. Pragnę naprawić to co kiedyś zepsułem bo nie chce zniszczyć wszystkiego i spalić za sobą mostów może poza jednym który nazywa się ONA.